Dziewczynki, przybywam do Was z Październikowych Mamusiek z zapytaniem, jako Mamy już doświadczone, otóż:
Mam zgryza - doradźcie, bo już o tym rozmawiałam z Mamą, Mężem i Siostrą.
Nasze Bliźniaki urodzą się około września/października (tak ogólnie), wiadomo, że zaraz przyjdzie zima, więc raczej wielkich spacerów w gondolach nie będzie, więc pierwsze większe spacery przyjdą dopiero około kwietnia, kiedy się ociepli, a wtedy bliźniaki będą już wiekowo dość duże (rozmowa tyczy się WÓZKÓW), i się zastanawiamy, czy jest sens kupowania wielkiego bliźniaczego wózka ileś-w-jednym, czy lepiej kupić jakiś zwykły używany bliźniaczy, taki w razie czego, żeby był nie wiem, do lulania czy do czegoś, albo dwa osobne w razie niemca, żeby były, czy zostawić je w fotelikach, łóżeczkach, Bóg wie czym jeszcze i zainwestować w lepsze spacerówki takie, które mogą być od około 6 miesięcy już (np. Maclaren).
Marzy nam się jeden wózek, ale jego cena to około 5-6 tysięcy (kocham miłością nieskończoną BugaBoo Donkey Twin...

), ale ma wszystko, i wiem, czy jest sens go kupować, bo w gondoli dłużej, niż pół roku nie będą, a będzie zima, więc już w ogóle myślimy, że to bez sens, bo nawet jeśli trzeba będzie gdzieś z nimi pojechać, do lekarza, w odwiedziny czy gdzieś, to bardziej użyteczne do tego będą poręczne foteliki samochodowe.
Już nie mówię o tym, że łatwiej będzie nam w ciepłe dni schować tę spacerówkę do auta, nie mówię tu oczywiście o takiej typowej "plastykowej", ale takiej lepszej, przystosowanej też dla mniejszych dzieci.
Uf, ale się rozpisałam, ale mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi.
